Motoryzacja dostała rykoszetem – rozmowa z Prezesem PGM

Adam Sikorski, prezes Polskiej Grupy Motoryzacyjnej w rozmowie z Pawłem Janasem, IBRM Samar na temat wpływu wojny w Ukrainie na polskich przedsiębiorców sektora motoryzacyjnego.

Paweł Janas [PJ], IBRM Samar: Jak wojna na Ukrainie wpłynęła na działalność polskich firm z sektora motoryzacyjnego?

Adam Sikorski [AS], prezes Polskiej Grupy Motoryzacyjnej: Z moich rozmów z przedsiębiorcami zrzeszonymi w Polskiej Grupie Motoryzacyjnej wynika, że firmy zostały dotknięte skutkami wojny rosyjsko-ukraińskiej w różnym stopniu, w zależności od poziomu dywersyfikacji dostawców, kooperantów czy klientów, ale również od lokalizacji filii spółek. Wśród polskich producentów z branży motoryzacyjnej wiele firm nie prowadziło intensywnej wymiany handlowej z Rosją czy Ukrainą. Zdarza się jednak, że przedsiębiorcy dostrzegają spadki sprzedaży wynikające z faktu, że klienci, w tym ci z zachodniej Europy, reeksportowali ich produkty na Wschód. Zasadniczo jednak te spadki nie są druzgocące dla działalności polskich spółek.

W Polskiej Grupie Motoryzacyjnej niewiele jest firm mających swoje oddziały na terenie Ukrainy. Do takich należy na przykład NOVOL, który po wybuchu wojny zawiesił swoją działalność w tym kraju. W ostatnich tygodniach najistotniejszym dla nich zadaniem była ewakuacja pracowników wraz z rodzinami oraz włączenie się w szereg akcji pomocowych dla obszarów objętych działaniami wojennymi oraz dla uchodźców. Oczywiście wiele firm zostało poszkodowanych przez problemy związane z dostępnością surowców, zwłaszcza metali albo z przestojami w koncernach motoryzacyjnych, co dotknęło dostawców części na pierwszy montaż. Przedsiębiorcy skarżą się też na konieczność przeorganizowania stanowisk pracy. Firmy, które zatrudniały mężczyzn z Ukrainy, praktycznie z dnia na dzień straciły doświadczonych pracowników, ponieważ wrócili oni bronić swojej ojczyzny. Napływ uchodźców nie zrównoważył tych braków kadrowych, ponieważ są wśród nich głównie kobiety z dziećmi. Warto jednak podkreślić, że podejmowane są próby zorganizowania miejsc pracy też dla kobiet z Ukrainy. Przykładem jest firma Roztocze z Tomaszowa Lubelskiego, która stworzyła kilkadziesiąt nowych stanowisk, a jej pracownicy przyjęli Ukrainki w swoich domach.

[PJ] To zapewne nie jedyny przykład pomocy Ukrainie…

[AS] Trzeba przyznać, że firmy zrzeszone w PGM głęboko solidaryzują się ze wszystkimi, których dotyka inwazja Rosji na niepodległą Ukrainę i w miarę możliwości wspierają naszych sąsiadów. Działania pomocowe często są powiązane z kompetencjami i doświadczeniem, które spółki posiadają. Na przykład firma INTAP ponownie uruchomiła produkcję łóżek polowych, które wcześniej opracowała i wytwarzała na potrzeby walki z pandemią COVID-19, a firma CARLEX DESIGN wyprodukowała i wysłała na Ukrainę ciężkie przyczepki na dużych oponach z off-roadowym bieżnikiem, które znakomicie sprawdzają się podczas transportowania rannych osób w ciężkim terenie.

[PJ] Ilu polskich producentów zawiesiło lub ograniczyło współpracę z rosyjskimi firmami, eksport do Rosji lub działalność na terytorium agresora?

[AS] Praktycznie wszystkie firmy, o których wiem albo zerwały współpracę z Rosją i Białorusią, albo przynajmniej zawiesiły ją bezterminowo. I tak na przykład wspomniana wcześniej firma NOVOL podjęła decyzję o zawieszeniu wszystkich dostaw na rynek rosyjski. A należy zauważyć, że obroty generowane przez tę spółkę w Rosji były od wielu lat istotnym składnikiem jej przychodów.

Polscy przedsiębiorcy zrzeszeni w PGM są w tej kwestii bardzo solidarni. Decyzje podejmują w oparciu o wewnętrzne, indywidualne przekonania, że nie można wspierać kraju agresora. Skuteczność takich działań będzie jednak możliwa wyłącznie wtedy, gdy nie tylko polskie firmy wstrzymają się od współpracy z krajami agresora i nikt nie będzie się wyłamywał. Mówię oczywiście o wszystkich dostawcach z całej Europy i świata. Koledzy z firmy FA Krosno przywołują przykład ich branży, w której wszyscy najważniejsi światowi dostawcy sprężyn gazowych wstrzymali dostawy do Rosji. Niestety są też branże, gdzie niektórzy europejscy producenci wyłamali się z takiej solidarności. Przedsiębiorcy podkreślają, że niezwykle potrzebne jest więc wprowadzenie na szczeblu Unii Europejskiej, albo i nawet WTO, rozwiązań, które uniemożliwiłyby wszystkim dostawcom sprzedaż towarów w Rosji.

[PJ] Jak zniszczenia ukraińskiej gospodarki wpłynęły na funkcjonowanie polskiej branży motoryzacyjnej?

[AS] Wojna w Ukrainie spowodowała czasowe wstrzymanie produkcji w wielkich europejskich fabrykach. Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, z jaką nie mierzyliśmy się jeszcze w powojennej historii produkcji samochodów. Mając na uwadze, że Ukraina jest kluczowym dostawcą wiązek elektrycznych do Unii Europejskiej, ale także czołowym producentem neonu – gazu niezbędnego do wytwarzania półprzewodników – cała ta sytuacja nie mogła pozostać bez wpływu także na dostawców części do produkcji nowych aut. Warto jednak dostrzec fakt, iż pomimo trwającej wojny wiele firm z zachodniej Ukrainy nadal nie rezygnuje z produkcji, gwarantując dostawy klientom i zapewniając utrzymanie pracownikom. Zaprzyjaźniony z nami Ukraiński Klaster Motoryzacyjny wręcz wzywa europejskich klientów, by kontynuowali dotychczasową współpracę handlową z ukraińskimi firmami, jeśli tylko one funkcjonują, bo w ten sposób wspierają lokalny przemysł. O to samo apelowała też Europejska Sieć Klastrów Motoryzacyjnych, do której należy także Polska Grupa Motoryzacyjna.

[PJ] Jakie środki podjęła branża, by zrekompensować utracone/nadszarpnięte przychody?

[AS] W obecnej sytuacji trudno mówić o rekompensacie utraconych korzyści. Firmy skupiają się przede wszystkim na zapewnieniu ciągłości i terminowości dostaw, utrzymaniu miejsc pracy, ale także na udzielaniu realnej pomocy uchodźcom z Ukrainy. Z oczywistych względów, firmy dla których rynki wschodnie stanowiły ważny kierunek sprzedaży, teraz bardzo aktywnie poszukują nowych rynków zbytu. Zintensyfikowały swoje działania, by zaistnieć tam, gdzie ich wcześniej nie było, w szczególności na rynkach pozaeuropejskich. Podejmują też starania by zyskać klientów wśród firm, które wcześniej zaopatrywały się w Rosji i na Białorusi. Praktycznie niemożliwe jest teraz natomiast zwiększanie wysokości marż. Utrudniają to takie czynniki towarzyszące dziś przemysłowi, takie jak rosnące koszty surowców i energii czy problemy z transportem lądowym wywołane niedostępnością kierowców.

[PJ] Jakie scenariusze na przyszłość brane są pod uwagę przez polskie firmy skupione w PGM?

[AS] W zakładanych scenariuszach, które zmieniają się obecnie z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę, pojawia się głównie obawa o zmniejszenie popytu. W ubiegłych latach firmy miały raczej nadwyżki sprzedaży i pełne obłożenie produkcji, ale obecnie obserwujemy spadki w zamówieniach. W związku z zaistniałą sytuacją przeglądowi podlegają zatem plany operacyjne na bieżący rok oraz kierunki działań handlowych, ale także planowana jest intensyfikacja działań w obszarze sprzedaży. Niektóre firmy próbują zwiększać stany magazynowe, ponieważ wszyscy spodziewają się malejącej dostępności surowców i rosnących ich cen. Mowa tu przede wszystkim o stali i aluminium. Niestety takie działania często okazują się niemożliwe.

[PJ] Czego najbardziej się obawiają, a na co pozytywnego liczą producenci dla branży motoryzacyjnej?

[AS] Główną obawą jest z całą pewnością możliwość eskalacji inwazji agresora na inne suwerenne państwa, a skutki takiego biegu zdarzeń są dziś bez wątpienia trudne do oszacowania. Obecnie jednak przedsiębiorstwa obawiają się głównie dużej nieprzewidywalności, którą możemy obserwować na rynkach surowców, energii, usług logistycznych, czy dostępności pracowników. Wszystkie te czynniki bezpośrednio wpływają na koszty prowadzonej działalności i poziom konkurencyjności. Niewątpliwie obawy dotyczą też utraty klientów. Rezygnacja ze współpracy z dobrym klientem może skutkować znalezieniem przez niego alternatywnego dostawcy z Chin czy Turcji, albo nawet i z Włoch czy z Węgier. Bo biznes nie znosi pustki… Odzyskanie takiego partnera po ustabilizowaniu się sytuacji może trwać latami. Z drugiej strony firmy liczą na pozyskanie nowych klientów i rynków, które przed nimi otwierają się w związku ze wstrzymaniem dostaw z Rosji i Białorusi. Pewne szanse wiążą też z nowymi inwestycjami motoryzacyjnymi w naszym kraju, tymi które zostaną wymuszone wskutek zamknięcia wielu zakładów produkcyjnych na Wschodzie i tendencją do lokowania dostawców w bliższej odległości.

Generalnie wszyscy bardzo liczymy na szybkie zakończenie wojny i jeszcze szybszą odbudowę Ukrainy, by była krajem wolnym, nowoczesnym, silnym i bogatym, należącym do Unii Europejskiej.

Dziękuję za rozmowę.

Tekst źródłowy

Print Friendly, PDF & Email